Dawno temu, na swoich studiach dziennikarskich, napisałam artykuł pt. „Jak kupować ubrania, żeby być fair?”. To było zadanie na zajęcia, ale artykuł ów – z którego byłam bardzo wtedy dumna, bo zawierał dużo merytorycznych treści, a do samego tekstu przeprowadziłam wywiad z przedstawicielką fundacji „Clean Clothes” – pojawił się na moim dawnym blogu i zbijał grube tysiące odsłon. Teraz, po tych paru latach, zastanawiam się, jak tak naprawdę kupować, żeby być fair. I kto w zasadzie, fair być powinien.
Przemysł odzieżowy nie jest wcale kolorowy i piękny – to już od dłuższego czasu (na szczęście!) wiadomo. We wpisie, o którym wspomniałam na samym wstępie, podawałam szereg zatrważających danych i wad przemysłu odzieżowego. W skrócie: łamanie praw człowieka, produkcja nieprawdopodobnych ilości odpadów, zanieczyszczenia środowiska chemią i plastikiem, okrutne traktowanie zwierząt, olbrzymia produkcja śladu węglowego, przeogromne zużycie pitnej wody… Każdy taki negatywny aspekt produkcji ubrań tak naprawdę zasługiwałby na własną książkę.
Kilka słów o pewnym tekście
I tenże tekst mój, sprzed kilku lat, był dość mocny w przekazie i podkreślał w tym wszystkim ogromną rolę konsumenta. Rzekłabym, że nawet może i wpędzał w poczucie winy lub po prostu tę winę na owego konsumenta przerzucał.
Po kilku latach tekst zniknął z bloga. Potem przeniosłam go w bardziej okrojonej wersji na drugiego, a jakiś czas temu chciałam opublikować go tutaj.
Prawda jest jednak taka, że po pierwsze – te dane już nie do końca szokują (więcej konsumentów jest ich zdecydowanie świadomych), a po drugie – nieco w swoich opiniach złagodniałam i zaczęłam rozumieć, że nic nie jest tylko czarne, ani tylko białe. Także pragnę sprostować swoje podejście i przedstawić Wam kilka luźnych myśli. 🙂
Przemysł odzieżowy nie jest piękny!
Przemysł odzieżowy nie jest piękny, oj nie. Fantastycznie jest wybierać marki odzieżowe, o których wiemy, że prowadzą swoje firmy w sposób etyczny. Że są dobre dla swoich współpracowników, że próbują zminimalizować szkody dla środowiska (bo produkując ubrania jest nieuniknione obciążenie środowiska przynajmniej w małym stopniu). Że są fair. I ja to naprawdę uwielbiam. I chciałabym wspierać takie marki, jak tylko mogę (w zasadzie dlatego o nich piszę). Pomimo najszczerszych chęci, w życiu bywa różnie. Nie zawsze możesz sobie kupić sukienkę za 800 zł, t-shirt za 300 zł czy jeansy za 600 zł. Możesz mieć do wyboru: odkładanie na ubranie przez jakiś czas (jeśli nie musisz, to good for you!) albo spokojną głowę o opłacenie rachunków.
Może zdarzyć się tak, że pójdziesz do tej sieciówkowej marki fast fashion i kupisz bluzkę za 50 zł (bo po prostu – nie masz w czym chodzić, bo ciuch jest już zniszczony). I to wcale nie znaczy, że WSPIERASZ WYZYSK I NIEETYCZNE DZIAŁANIA. Bo zakładam, że nie robisz tego z dziką przyjemnością, myśląc o tym, w jaki sposób owy t-shirt został wyprodukowany.
Jak więc kupować ubrania, żeby być fair…
Po prostu.. Jeśli chcesz trochę polepszyć sytuację i czuć się dobrze ze swoimi decyzjami zakupowymi, to kupuj w sposób rozsądny. Poświęć chwilę na to, żeby zastanowić się, czy naprawdę potrzebujesz danej rzeczy. Szukaj tych tkanin, których produkcja ma mniejszy wpływ na środowisko; takich, które nie zaszkodzą Twojej skórze i zdrowiu. Jeśli masz taką możliwość, to kupuj u lokalnych, etycznych marek (co kosztuje więcej, ale za tym kryje się m.in. odpowiednie wynagrodzenie szwaczek). Zaprzyjaźnij się ze slow fashion, z lumpeksami, a przed wyrzuceniem ubrania, zastanów się czy jeszcze nie da się czegoś z niego zrobić. Lub po prostu… przekaż je dalej.
…i nie zwariować?
Jeśli nie kupujesz wszystkiego, co wpadnie Ci w oko (pomimo, że w szafie masz pierdyliard ubrań), masz na uwadze to, co wiąże się z produkcją ubrań, starasz się wspierać – chociażby dając „LUBIĘ TO!” – etyczne marki (nie Twoja wina, że któraś w rzeczywistości okaże się być inna), próbujesz podejmować dobre decyzje zakupowe odnośnie m.in. jakości i składów materiałów, to… jesteś fair. Co więcej, jeśli nie kupujesz pod wpływem impulsu i nie prowadzisz firmy odzieżowej, która wyzyskuje ludzi, to już jesteś fair. Bo tak naprawdę, pomimo wszystkich działań, które możesz podejmować, żeby Twoje zakupy były dobre, to największe zmiany mogą robić marki odzieżowe. Chociaż Ty, swoimi działaniami takimi jak np. domaganie się transparentności, możesz dołożyć do dobrych zmian cegiełkę.
To nie Twoja wina, że świat tak działa i nie jest sprawiedliwy; że najbardziej liczy się pieniądz. W morzu problemów, z którymi niektórzy muszą sobie radzić na co dzień, trudno by było robić sobie wyrzuty sumienia z powodu t-shirtu z Bangladeszu. Tak naprawdę… to być FAIR powinny być te wszystkie firmy odzieżowe.
A jak to jest ze mną?
Sama nie kupuję dużo. W tym roku póki co kupiłam sobie jedną parę spodni,(i tutaj akurat wyszło, że od etycznej marki) i buty sportowe od marki sieciówkowej (i nie robię sobie z tego powodu wyrzutów sumienia, bo priorytetem jest tutaj dla mnie wygoda i to, że nie będę cierpieć od otarć). Próbuję sobie przypomnieć czy coś jeszcze kupiłam, ale nie mogę – jak sobie przypomnę, to zaktualizuję!
W zeszłym roku natomiast kupiłam więcej rzeczy (nie pamiętam innego roku, w którym kupiłabym tak dużo!). Na bank jedną parę botków i klapek, dwie sukienki (jedna marka polska, druga taka fast fashion), dwa komplety bielizny (fast fashion), dwa swetry od polskiej marki, dwa topy od sieciówkowej (H&M, ale seria eko)… O, i kurtkę – też z sieciówki. To tyle z mojego rachunku zakupowego – wydaje mi się, że to nie jakaś powalająca ilość. Ja po prostu kupuję mało, zwracam uwagę na to, czy ubranie posłuży mi na długo i – jeśli mam możliwość – raz na jakiś czas dokonuję zakupów u polskich, etycznych marek. No i staram się szerzyć wiedzę na temat etyki w branży mody, brać udział w kampaniach z tym związanych i przedstawiać tutaj, na blogu, marki, które warto poznać. I nie oznaczam sieciówkowych marek fast fashion na swoich social media. 😀
Także reasumując: jak kupować ubrania, żeby być fair i nie zwariować? Odpowiedź na to pytanie jest proste. Wystarczy w sposób przemyślany i świadomy podejmować decyzje zakupowe (mając na uwadze swoje potrzeby i priorytety). Chodzi o to, żeby nie kupować pod wpływem impulsu, a z tyłu głowy mieć, to, co będzie się działo z tym ubraniem po naszym zakupie. I robić to bez wyrzutów sumienia, a co więcej – nie oceniać innych. That’s all.
PS Nikt nie jest gorszy ani nikt nie jest lepszy, niezależnie od tego, gdzie kupuje – pamiętaj o tym.
PS 2 Super jest też angażować w akcje, które zwiększają świadomość konsumentów; które mają na celu wywołanie do odpowiedzi marek na temat produkcji (jak np. #whomademyclothes).
PS 3 To chyba mój najdłuższy tekst, który napisałam sobie ot, tak. Nie chcę go poprawiać i analizować w kółko, bo chcę, żeby było czuć w nim szczerość. Dla jasności: uwielbiam polskie etyczne marki. I chciałabym, żeby świat wyglądał tak, że cały przemysł odzieżowy był fair – w stosunku do ludzi, środowiska, zwierząt… Od siebie dodam, że sama robię co mogę, ale tak, by nie zwariować. Po prostu staram się podejmować rozsądne decyzje zakupowe i to właśnie polecam wszystkim. 🙂
Chcesz być na bieżąco z tym, co dzieje się na blogu? Zaobserwuj the Slow Overview: Instagram / Facebook! A jeśli uważasz wpis za przydatny, to będzie mi miło jeśli postawisz mi >kawkę<.
Zdjęcie główne: Thom Bradley z Unsplash
Staram się nie kupować za dużo nowych ubrań, starczają mi te, które mam.
Mam tak samo 🙂
Zgadzam się z Panią warto robić zakupy przemyślane by nie wydawać na rzeczy, które nie są nam potrzebne dobry artykuł:)
Kupuję ubrania jak mam naprawdę potrzebę
Warto kupować z głową. Za dużo ubrań nie jest dobrze w wielu nich nie chodzimy więc szkoda wydać pieniądze:)